Po tych wszystkich sałatkach, które pojawiały się na blogu naszła mnie duża ochota na coś pieczonego.
Czasem tak mam, że przez kilka dni jemy tylko zieleninę, ale potem nabieram ochotę na konkretny kawał mięsa.
W zaprzyjaźnionym sklepie, uśmiech na mej twarzy wywołała bardzo ładna łopatka barania. Nie mogłem oprzeć się tej pokusie.
Niestety baranina nie gości często na naszych stołach. W ciągu ostatnich 30 lat liczba owiec zmniejszyła się w Polsce ponad 20-krotnie.
Obecnie w całym kraju hoduje się ok. 250 tysięcy sztuk owiec, to raczej marna liczba w porównaniu np. z hodowlą świń, których pogłowie w Polsce wynosi około 12 mln.
Jest to dość dziwne bo samo mięso charakteryzuje się bardzo wyrazistym smakiem, jest delikatne i soczyste.
Dlatego też nie potrzebuje wielu przypraw. Nie wymaga też specjalnych zabiegów kulinarnych jest proste w przygotowaniu, idealne dla wszystkich kucharzy, tego dania naprawdę nie da się zepsuć.
Nawet moje 6 letnie dziecko, które ciężko przekonać do nowych smaków ( coś w stylu Rejsu “Lubię tylko te piosenki, które znam”) zajadało się ze smakiem, ale fakt pochodzenia obiadu skrzętnie ukryłem.
Idealne danie, aby zachwycić znajomych lub gości, a może przy okazji spróbować przekonać ich do diety paleo. Taki kawał mięsa z kością zawsze robi dobre wrażenie.
Baraninę można zaserwować np. z sałatką brokułów, batatów oraz granatu.
Potrzebne składniki:
Łopatka barania
Czosnek
Rozmaryn
Sól i pieprz
Oliwa z oliwek
Przygotowanie:
Mięso myjemy, osuszamy ręcznikiem papierowym, nacieramy oliwą z oliwek oraz przyprawiamy solą i pieprzem.
Do brytfanny wrzucamy kilka ząbków czosnku i gałązki rozmarynu, a na tym wszystkim układamy naszą łopatkę. Na mięso od góry również nakładamy rozmaryn oraz czosnek.
Całość szczelnie zawijamy folią aluminiową i wkładamy do rozgrzanego do 160 stopni piekarnika i pieczemy przez 4 godziny.
Na 15minut przed końcem pieczenia rozcinamy folię i wkładamy z powrotem do piekarnika, aby mięso ładnie przyrumieniło się od góry.
Smacznego!