Do zrobienia dosłownie w klika minut bez skomplikowanych składników.
Jak tylko zdjęcia były skończone wołowina od razu zniknęła z talerza. Przepis jest prosty, a sam smak wołowiny niesamowity.
Składniki:
1/2 kubka oliwy
1/4 kubka sosu sojowego
1/4 kubka mąki (może być z tapioki albo kokosowa)
2 główki czosnku cienko pokrojone
1 łyżka imbiru w proszku
1/4 kubka bulionu
2 łyżki miodu
2 cebule dymki
Przygotowanie:
Wołowinę kroimy w cienkie paski, przygotujemy marynatę z oliwy, sosu sojowego i mąki.
Marynujemy mięso w lodówce min. godzinę. Przed smażeniem nadmiar mąki strzepujemy.
W woku rozgrzewamy oliwę, dzielimy na pół naszą wołowinę w zależności od wielkości woka, wrzucamy pierwszą partię mięsa i smażymy około 1 do 2 minut i obracamy na drugą stronę i czekamy tyle samo do uzyskania ładnego brązowego koloru. Powtarzamy proces z drugą częścią wołowiny. Po wyjęciu z woka odkładamy mięso do odsączenia tłuszczu na papier.
Odlewamy nadmiar oliwy, zostawiając około jednej łyżki, dorzucamy czosnek oraz imbir i podgrzewamy przez około 1 minutę cały czas mieszając. Potem dolewamy sos sojowy, bulion i miód.
Doprowadzamy sos do wżenia i zmniejszamy gaz, cały czas mieszamy, aż nasz sos zrobi się gęsty i kleisty (jeśli sos wychodzi zbyt rzadki, możemy go zagęścić jedną łyżką mąki kokosowej).
Dorzucamy wołowinę oraz pokrojoną cebulę dymkę i trzymamy w woku około dwóch minut.
Mięso podajemy od razu po wyjęciu z woka z np. gotowanym na parze brokułem, ewentualnie jeśli ktoś w swojej diecie paleo spożywa ryż to też będzie bardzo dobre połączenie.
Ciekawy wpis na temat ryżu i diety samuraja pojawił się u Grzegorza na blogu, do poczytania tutaj